niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział czwarty


     Siedzieliśmy w trójkę u Roksany w pokoju... Oglądałam pudełko po teście ciążowym.
- Roksana... A czy ten test nie jest czasem przeterminowany ? - zapytałam pokazując jej pudełko.
- O tym nie pomyślałam... - oznajmiła.
- Ale to całkiem możliwe - odparłam.
- No... Kurde... Jutro kupię nowy i zrobię... Nie moge być w ciąży... Nie w tym wieku ! - powiedziała.
Nagle zadzwonił telefon Kamila.
- Jeju... Znowu ona ? - powiedział oburzony.
- Ale kto ? - spytałam.
- Moja dziewczyna - odparł bez większych emocji... Zatkało mnie. ON MIAŁ DZIEWCZYNĘ ?! Przecież... Całował mnie, mówił, że kocha i te wszystkie miłe teksty.
- Słucham ? Ty masz dziewczynę ? - popatrzyłam na niego.
- No. Tak - patrzył w ekran telefonu. Myślałam, że zaraz wybuchnę ze złości.
- SŁUCHAM ?! - krzyknęłam.
- No co ? Nie kocham jej... Jestem z nią, bo nie potrafię ranić dziewczyny i z nią zerwać - rzekł.
- Wyjdź stąd... WYJDŹ ! Rozumiesz ?! - krzyknęłam wskazując na drzwi. Chłopak popatrzył na mnie dziwnie, ale posłuchał mojego rozkazu i wyszedł.
- Miśka - powiedziała do mnie niepewnie Roksana. Położyłam się na jej łóżku skrywając głowę w poduszce.
- Nie chciał ranić tamtej laski zrywając z nią, a jakoś zranił mnie... Po prostu się mną bawił - rozpłakałam się. - Myślałam, że wszystko zaczyna się układać... A tu chuj... Każdy facet jest taki sam !
- Nie płacz, maleńka. Szkoda łez na takiego kutasa - oznajmiła.
- Nie mów do mnie maleńka... On tak do mnie mówił - zaczęłam cholernie ryczeć. Przyjaciółka leżała przytulona do mnie i gładziła moje włosy.


     Przepłakałam całą noc. Czy warto było ? Nie ! Szkoda tylko, że uświadomiłam sobie to dopiero tydzień później.
Po jakimś tygodniu spędzonym w domu, w łóżku postanowiłam w końcu wstać. Śmierdziałam jak cholera... Nigdy nie widziałam siebie w takim stanie.
Odsunęłam rolety. Moją twarz oświeciło słońce. Skrzywiłam się lekko. Podeszłam do łóżka i się znowu na nie położyłam.
- Śmierdzę - oznajmiłam do siebie. Od razu wstałam. Wzięłam świeże ubrania i bieliznę. Poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic. Zajął mi on godzinę, ale w końcu doprowadziłam się do normalnego stanu.
Końcówki moich włosów lekko zakręciłam na lokówce. Potem zeszłam na dół. Rodzinka i Paweł byli zdziwieni, że mnie widzą. Taaak, też byłam zdziwiona, że się tam pojawiłam.
- Widzę, że maleńka wstała - usłyszałam od taty. MALEŃKA ?! Czy każdy musi mnie tym wkurwiać, za przeproszeniem ?!
- Tiaa... Idę do Roksany. Nie wiem kiedy wrócę - oznajmiłam.
- A może coś zjesz ? Wyglądasz znowu jak szkielet - powiedziała mama.
- Później. Nie jestem głodna - założyłam buty, wzięłam klucze i wyszłam z domu.
Akurat zderzyłam się z Łukaszem.
- Co ty tu robisz ? - spytałam.
- Przyszedłem na chwilę do Patrycji i Pawła - usłyszałam.
- Aha - powiedziałam i spuściłam głowę na dół.
- Karolina... Co się z tobą dzieje ? - zapytał. Zdziwiło mnie to.
- Ze mną ? Chyba z tobą... To ty mnie unikasz od dłuższego czasu... Jak napiszę do ciebie, to używasz tylko słów "aha, okej i spoko"... Mam czegoś takiego dosyć. Nie chcesz ze mną rozmawiać, to mi to powiedz - oznajmiłam.
- Jesteś moją przyjaciółką... Czemu miałbym nie chcieć z tobą rozmawiać ? - zapytał.
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi ? - spytałam.
- Tak, czemu niby nie ?
- Bo zacząłeś się dziwnie zachowywać wobec mnie...
- Myślisz, że zawsze będzie tak jak kiedyś ? Chciałbym, ale już nie umiem idiotycznie się zachowywać i to przy tak pięknej dziewczynie - popatrzył mi w oczy. Lekko się speszyłam. Odwróciłam wzrok.
- Muszę iść. Pogadamy później - ominęłam go.

     Po jakimś czasie dotarłam do domu przyjaciółki. Dziewczyna siedziała przed domem na leżaku i głęboko się zanurzała w jakiś zeszyt. Tak przy okazji, to okazało się, że Roksana nie jest w ciąży. Test był przeterminowany...
- Hej - przywitałam się. - Co tam czytasz ?
- Cześć... Twoje opowiadanie. Zostawiłaś kiedyś u mnie - oznajmiła.
- O ja pierdziele - wytrzeszczyłam oczy. - Weź tego nie czytaj. To jest żałosne ! - krzyczałam.
- Uwierz w końcu w siebie trochę - powiedziała oburzona i zanurzyła się w opowiadanie.
- Czekaj, czekaj - znowu spojrzała mnie. - Ty nie jesteś w łóżku...
- No brawo ! - dziewczyna wstała. Podniosła mi rękę i zaczęła wąchać pachę.
- I nie śmierdzisz ! Jestem z ciebie dumna ! Wykąpałaś się ! - krzyknęła i mnie przytuliła.
- Nie rób ze mnie brudasa - rzekłam.
- Nie robię, to ty się nie kąpałaś przez tydzień - na samą myśl o tym aż dostałam drgawek.
- Chodź, idziemy do mojego pokoju... Opowiesz mi co się wydarzyło ciekawego gdy leżałaś w łóżku - powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się gdy ujrzałam jej mamę.
- Cześć Karolino - odwzajemniła uśmiech. Razem z przyjaciółką poszłyśmy do jej pokoju.
- Więc... Co uświadomiłaś sobie leżąc i śmierdząc ? - zapytała siadając na łóżku.
- Irytujesz mnie - poinformowałam ją.
- Ok... A co jeszcze ?
- To, że nie warto przejmować się jakimś dupkiem, tylko pokazać mu co stracił - oznajmiłam.
- Mów dalej... - uśmiechnęła się.
- Tak więc idziemy do fryzjera, do kosmetyczki, na zakupy i wszystko co potrzeba... Ja stawiam ! - uśmiechnęłam się.
- Wohoooo ! - krzyknęła dziewczyna. - Przyda mi się depilacja nóg - uśmiechnęła się.


     Cały dzień spędziłyśmy na zakupach, u kosmetyczki i w końcu - u fryzjera. Nie miałam pojęcia co robić z moimi blond włosami. Kochałam mój naturalny kolorek.
- To co robimy z pani włosami ? - zapytał miły, przystojny fryzjer.
- A co pan poleca ? - spytałam.
- Mów mi mistrzu, skarbie - uśmiechnął się.
- Dobra, mistrzu... Oddaję moje włosy w twoje ręce - popatrzyłam miło i usiadłam wygodnie w fotelu.


     Po godzinie spędzonym u fryzjera, w końcu pozwolono mi przejrzeć się w lustrze.
Nie miałam pojęcia kim była ta dziewczyna z rudymi włosami podchodzącymi pod jasną czerwień. Miałam grzywkę przechodzącą przez całe czoło. Moje zwykłe proste włosy zamieniły się w pocieniowane cudo.
- O ja nie mogę... To na prawdę ja ? - szczerzyłam się do lustra. - O ja pierdziele...


     Wróciłam do domu.
- A przepraszam, pani do kogo ? - usłyszałam głos mojej siostry. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Nie mogłam przestać.
- Karolina ? - zapytała Pati.
- Nie ! Ufok ! - śmiałam się.
- Ładna jesteś - przyglądała mi się uważnie.
- Cóż za szczerość.
- Ja nie mogę ! Piękna jesteś w takich włosach ! - mówiła.
- Dzięki. Idę do siebie - powiedziałam ściągając buty. Po chwili już byłam w moim królestwie.
Włączyłam laptopa. Zaczęłam robić sobie sweet focie kamerką internetową. Potem jedno z kilku zdjęć wstawiłam na facebook'a. Jak zawsze miałam dużo lajków. Widziałam, że Kamil był online, więc jeszcze bardziej się cieszyłam, że zobaczy jak teraz wyglądam. Niech wie co stracił.

     Kolejnego dnia obudziłam się wtulona w mojego misia z dzieciństwa. Wstałam z łóżka. Od razu przebrałam się w strój kąpielowy i wyruszyłam koło basenu się trochę poopalać. Położyłam się na leżaku, włożyłam słuchawki do uszu i leżałam sobie myśląc o niczym.
     Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Szybko otworzyłam oczy i wyciągnęłam słuchawki z uszu. Przede mną stał Łukasz ze swoimi ładnymi kumplami.
- Łukasz, do cholery puść mnie ! - krzyczałam, gdy chłopak trzymał mnie już na rękach.
- Nie, bo mam seksowną przyjaciółkę - oznajmił.
- A ja idiotycznego przyjaciela - mówiłam.
- Dzięki ! Za karę wylądujesz w wodzie ! - powiedział, a ja mocno chwyciłam się jego czyi.
- Nie, nie... Proszę ! Łukasz... Nie chciałam tego powiedzieć ! Jesteś cudowny, seksowny, zajebisty...- starałam się jakoś załagodzić sytuację.
- A kochasz mnie ? - zapytał.
- No pewnie - popatrzyłam na niego.
- Czyli będziesz moją dziewczyną ? - spytał. Wiedziałam, że żartował.
- Tylko przyjaciółką - zaśmiałam się.
- No to cie wrzucę ! - chciał wrzucić mnie do wody, lecz tak mocno się go trzymałam, że poleciał ze mną.
- Dobrze ci tak ! - krzyknęłam gdy już się wynurzyłam.
- A ty masz czerwone włosy !
- Nie czerwone, tylko rude - pokazałam mu język.
- Schowaj ten jęzor, bo ci go urwę ! - muszę przyznać, że było tak jak dawniej...
Kumple Łukasza patrzyli na nas i się śmiali. Tak, wiem... Zachowywaliśmy się jak idioci. Ale przecież nimi byliśmy !

      Po jakimś czasie kłócenia się w basenie razem z kumplem poszliśmy się przebrać. Na szczęście kiedyś zostawił sobie u mnie ubrania, więc miał w co się przebrać.
Wysuszyłam włosy, pomalowałam się lekko i ubrałam moje leginsy z flagą USA, do tego biała bokserka. Potem zeszłam na dół gdzie czekał Łukasz i jeggo kumple o imionach Piotrek i Daniel. Postanowiliśmy iść na spacer.
- Co powiecie dzisiaj na ognisko ? - zapytał Daniel.
- Dobry pomysł ! Wezmę gitarę - zaśmiał się Piotrek.
- To gdzie to organizujemy ? - spytał Łukasz.
- Możemy u mnie... Mam miejsce na ognisko za domem, koło basenu - oznajmiłam.
- Ok, to o której się u ciebie spotykamy ?
- Nie wiem... Koło 20 ?
- Świetnie... A kogo jeszcze zapraszamy ? - spytał Daniel.
- Moją przyjaciółkę zaproszę. I ona pewnie ze swoim chłopakiem wpadnie.


     Po 20 wszyscy już byli. Siedzieliśmy dookoła rozpalonego ogniska. Piotrek przyniósł gitarę na której coś sobie brzdąkał, a Daniel kamerę, ponieważ chciał uwiecznić nasze pierwsze wspólne ognisko.
- Znacie piosenkę Adele "Someone like you" ? - zapytał Piotr.
- No jasne ! Znam cały tekst na pamięć ! - odparłam.
- Ooo, to świetnie, będę ci akompaniował, a ty śpiewaj - uśmiechnął się. Usłyszałam pierwsze dźwięki jednej z moich ulubionych piosenek. Zaczęłam śpiewać :

I heard
That you're settled down
That you found a girl
And you're married now

I heard
That your dreams came true
Guess she gave you things
I didn't give to you

Old friend
Why are you so shy?
Ain't like you to hold back
Or hide from the light

I hate to turn up out of the blue uninvited
But I couldn't stay away, I couldn't fight it
I had hoped you'd see my face and that you'd be reminded
That for me it isn't over

Never mind
I'll find someone like you
I wish nothing but the best for you, too
Don't forget me, I beg
I remember you said:
"Sometimes it lasts in love
But sometimes it hurts instead."
Sometimes it lasts in love
But sometimes it hurts instead
Yeah

You know how the time flies
Only yesterday
It was the time of our lives
We were born and raised
In a summer haze
Bound by the surprise
Of our glory days

I hate to turn up out of the blue uninvited
But I couldn't stay away, I couldn't fight it
I had hoped you'd see my face and that you'd be reminded
That for me it isn't over

Never mind
I'll find someone like you
I wish nothing but the best for you, too
Don't forget me, I beg
I remember you said:
"Sometimes it lasts in love
But sometimes it hurts instead."

Nothing compares
No worries or cares
Regrets and mistakes
They're memories made
Who would have known
How bittersweet this would taste?

Never mind
I'll find someone like you
I wish nothing but the best for you
Don't forget me, I beg
I remember, you said:
"Sometimes it lasts in love
But sometimes it hurts instead"

Never mind
I'll find someone like you
I wish nothing but the best for you, too
Don't forget me, I beg
I remember, you said:
"Sometimes it lasts in love
But sometimes it hurts instead"
Sometimes it lasts in love
But sometimes it hurts instead


     Podczas śpiewania tej piosenki myślałam o Kamilu, co wywołało kilka łez w moich oczach.
Gdy skończyłam śpiewać usłyszałam ogromne brawa moich znajomych i jeszcze za mną słyszałam. Odwróciłam się. Stali tam moi rodzice, siostra ze swoim chłopakiem i rodzice Łukasza. Speszyłam się. Lekko otarłam łzy.
- Zaraz wrócę - powiedziałam i pognałam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Wzięłam chusteczkę i przetarłam rozmazany makijaż pod oczami.
- Ogar ogrze - powiedziałam do siebie. W tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi od łazienki.
- Karolina, wszystko dobrze ? - usłyszałam wołanie Roksany.
- Tak, tak... Już wychodzę - zaczęłam otwierać drzwi. Zgasiłam światło.
- Słońce, jesteś świetna ! Gdzie kryje się ten ogromny głos w takiej małej dziewczynce ? - popatrzyła mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niej.
- Dzięki - przytuliłam ją.
- A teraz wracajmy po posądzą mnie o gwałt na tobie - oznajmiła, a ja stanęłam chwilowo bez ruchu. Za każdym razem gdy ktoś żartował z gwałtu, ja się tego bałam... Tak, nadal pamiętałam o sprawie z Krystianem.
- Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć - przytuliła mnie mocno.
- Nic nie szkodzi... To ja mam taki zryty mózg - zaśmiałam się. Poszłyśmy na dół.



     Ognisko skończyło się o 5 nad ranem. Świetnie się bawiliśmy. Była bitwa na wodę i każdy wylądował w basenie. Najlepsza jednak była gra w butelkę. Całowałam się z każdym. Wszyscy oczywiście wiedzieli, że te pocałunki nic nie oznaczają. Pytania też się jakieś pojawiły. Dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy o nowych kolegach, a oni o mnie. Tamto ognisko zaliczam do jak najbardziej udanych !



***

MAMY CZWARTY ! I jak się podoba ?! komentujcie !


Dzisiaj bardzo ważny dzień dla mnie :D hyhy.
Bo mój pierwszy blog obchodzi dzisiaj 2 urodziny :D
hyhy. Jaram się tym tak, ponieważ to właśnie od tego bloga dążyłam do kolejnego...
http://www.przyjaznmiloscmarzenia.blogspot.com/
jest potwornie dużo błędów, okropna fabuła, strasznie dziecinne i wgl... Ale w końcu od czegoś zawsze trzeba zacząć ; ).

26 sierpień
14 czerwiec
To dwa najważniejsze dni w moim życiu <3

Komentujcieee ; ))).
Pozdrawiam ; *** <3

3 komentarze:

  1. super:) Czekam na następny, mam nadzieję, że pojawi się szybciej niz ten

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie.
    Sto lat hhahaahahaaa
    No czekam na nn bo coś długo szło ci pisanie tego rozdziału. Warto było czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonałe, super się czyta i wgl cud, miód i orzeszki ;)
    Tylko ten fryzjer jakiś taki... no wiesz;p
    Tak jak napisał ktoś wyżej: warto było czekać. No i czekam na więcej;)

    OdpowiedzUsuń